Optymizm pesymisty...

           Ówczesny poziom wiedzy krajan nie sprawiał kłopotów tego typu. Zwykła ludzka chęć pochwalenia się i termin wszedł na stałe do języka polskiego. Jednak zastanawia fakt, że zwrot ,który wydaje się być błędem, ma przyjąć całe społeczeństwo. Słowo Warszawa 99,99 % polaków kojarzy się z nazwą miasta w dodatku miasta stołecznego, które w hierarchii administracyjnej znajduje się o wiele wyżej niż wieś Warszawa. Dodatkowo nazwa miasta częściej jest wymieniana w jakimkolwiek medium informacyjnym. Prawda, że to jest bardzo proste, …koncert odbył się w Warszawie… a …festyn odbył się we wsi Warszawa…, ładne, logiczne, proste. Nie dajmy się zdominować przez dziennikarzy, na szczęście nielicznych lub niektórych pracowników administracji. W Polsce nie ma wsi Kraków, ani Wrocław, to o co chodzi z tym podkreślaniem ...w mieście Krakowie...? Jak miło jest pojechać do Zakopanego na tydzień, a nie tydzień czasu. Chyba, że konsekwentnie zaczniemy mówić, poproszę dwa metry długości siatki lub pół litra objętości octu. Nie, na to nie ma zgody. W dodatku jeżeli wszyscy, którzy powinni reagować będą milczeli, sytuacja będzie się zmieniała tylko na gorsze. Już teraz, a wiem to od studentów, notoryczne zastępowania we wszystkich możliwych przypadkach słowa mnie słowem mi, jest swojego rodzaju okrzykiem plemiennym lub hasłem identyfikacyjnym. Reszta tak robi, bo tak jest modnie, tak jest „cool”. W takich sytuacjach mówię, twórzcie nowe, nie przeinaczajcie tego co dobre i poprawne. Nowe wyrazy, nowe sformułowania adekwatne do rzeczy czy sytuacji są „cool”. Jednak dostrzegam dobrą stronę takiego „coolest language”. Jak słyszę „mi” wypowiedziane zamiast „mnie” od razu wiem z kim mam przyjemność. Wróćmy jednak do urlopu. Od noszenia różnych rzeczy pięć kilogramów zniknęło. Kuchni nie było, ale siłą rzeczy prawie codziennie było grillowanie. Żyć nie umierać, prawdziwy urlop. Na koniec przyszła wiadomość od ubezpieczyciela. Niestety woda ciurczyła, więc wina po stronie ubezpieczonego, gdyby rura pękła i zalało całe mieszkanie, wtedy byśmy wypłacili. A człek głupi bo uczciwy i zamiast (jak życzliwi optymiści doradzali) przyłożyć rurze, żeby zrobiła swoje, to na uczciwość ubezpieczyciela liczył.
Uczciwość w dzisiejszych czasach? A dlaczego nie?
Później usłyszałem,  że w takich sytuacjach trzeba być optymistą. Dziękuję, już wolę zostać pesymistą, przynajmniej jestem dobrze poinformowany i wiem, że to pisanie nie zajęło mi tygodnia czasu, tylko tydzień.

Tomasz Heilig  ©  2023
Copyright © 2014
Designed by Free CSS Templates |
Darmowe Szablony